patriotyzm lokalny

Dla tych, co jeszcze nie wiedzą, skąd kto jest. Służy głównie do celów informacyjnych (potencjalna baza noclegowa), zachwalania miejsc wartych zobaczenia i potyczek plemiennych (tak, brakowało mi miejsca, gdzie mogłabym stwierdzić, że gdańsk śmierdzi rybami).

ZABRZE. miasto TURYSTYKI przemysłowej. nieoficjalne centrum wszechświata. w ramach ciekawostek regionalnych: słyniemy ze szpitali, pożarów starych kamienic, a naszego byłego prezydenta skazano za morderstwo. Mamy zerowe życie nocne, akademię medyczną, wydział polibudy śląskiej, miłą herbaciarnię, kino pseudostudyjne, właśnie otworzono nowy odcinek średnicówki do Kato, no i mamy szalenie lansiarską zabytkową kopalnię.
Sama miłość, generalnie.

żyrardów - miasto reklamujące się hasłem 'murowane klimaty', 40km od warszawy i jej nieformalna sypialnia. mamy rozliczne atrakcje - jedyną w polsce tak dobrze zachowaną osadę fabryczną, park znajdujący się na jakiejś liście top5 najładniejszych parków w kraju, a także... hm, mnie xd innych atrakcji brak. ale są ładne widoki, smaczna pizza i w ogóle.

No, a a średnia mojego zamieszkania to też Zabrze

To znaczy jestem rozdarta między Katowicami a Gliwicami, a Zabrze leży własnie pośrodku. Generalnie w Katowicach są lepsze warunki noclegowe (np. łóżko... lub dwa łóżka... serio, mam tu nadmiar łóżek).

Miasta przedstawiać nie będę, bo kojarzycie to i owo. A poza Spodkiem, Rondem i Silesią to nie ma nic szczególnego. Teraz nawet nie wiem, gdzie jest tanie piwo, bo rzadko bywam w centrum Ale jeśli myślicie, że Katowice są brudne i nudne - nie widzieliście Gliwic, biją Kato na głowę. Ogólnie jak ktoś chce dostać depresji, to zapraszam do Gliwic. I na mój wydział. Hihi.

chociaż, no chwila. muszę znaleźć coś dobrego... więc tak. w Kato jest dużo kin, dużo pizzerii, knajp OD GROMA, kilka barów sushi, dwa sklepy pełne komiksów, ŚKF gdzie co tydzień zbierają się największe na śląsku mangozjeby, sklepy muzyczne, księgarnie, znam też kilka lumpeksów, w których dorwałam np. true mroczne gorsety ... a ja mam domek z tarasem i las nieopodal .

Sandomierz, znany głównie z powodzi i tego, że kręcą tu co 10000. scenę 'Ojca Mateusza', ostatnio można także ujrzeć kawałek naszej starówki w kłamliwej reklamie Skoku Stefczyka (w tym miejscu jest cukiernia!). Rozrywki na miejscu ograniczają się do zwiedzania jednego z kilkunastu kościołów i spacerów po wcześniej wspomnianej starówce.

Generalnie kocham naszą śląską integrację. Wszystko mamy śląskie: Teatr Śląski, Politechnikę Śląską, Operę Śląską, Uniwersytet Śląski... to takie wzruszające <3
Wkurza mnie tylko, że mamy taką koszmarną komunikację w nocy, po północy połączenia autobusowe praktycznie nie istnieją.

Kina studyjne w Katowicach są świetne. Zawsze wyświetlają tam akurat to, co chcę obejrzeć (ostatnio niestety nie udało mi się załapać na maraton gwiezdnych wojen, strasznie mi źle z tego powodu). W centrum jest też bardzo fajna kawiarnia inspirowana Gaudim. I kiedyś był też dworzec straszący podróżnych, Brutal tak zwany, ale zburzyli, bo potrzebne jest kolejne centrum handlowe.
Co do Gliwic, cóż. Mają miłą herbaciarnię, sporo knajp, tanie piwo (poza rynkiem, ofc) i sklep modelarski. No i jest jeszcze nasza polibuda kochana, haha <3 więcej nie pamiętam.

A ja byłam na star warsach . No, ale prawda, Kosmos i Rialto są świetne. W Rialcie są także fajne koncerty (byłam na psio crew i LUCu - jedno i drugie totalnie odjechana muzyka o.O).

Komunikacji może lepiej nie komentować, teraz, przy przebudowanie dworca w kato? Niby to jakoś ogarniają, ale jednak bieganie dookoła jest strasznie upierdliwe. Taka wielka przegroda w samym środku centrum miasta XD. I biegaj wte i wewte.

A propo wspólnoty, widziałam stronę proponującą zorganizowanie miasta Grody Śląskie, jednoczącego wszystkie miejscowości. O ile o idei można dyskutować, na pewno nie chciałabym mieszkac w czymś, co się TAK nazywa. :/

pamiętajmy o SKR, która teoretycznie już istnieje, ale jedyne co się zmieniło od powstania jednej pół godzinnej trasy (2 lata temu), to to, że zredukowano kursy pociągów do jednego na godzinę (tak, w dni robocze).

No, strasznie trzeba się nabiegać przy okrążaniu tego ich placu zabaw. Myślałam, że dostanę się na dworzec przechodząc, no nie wiem, uliczką dalej, cokolwiek, a tu takie coś. Ale muszę przyznać, że nawet z moją mierną orientacją w terenie trafiłam bez żadnych pomyłek, czyli przynajmniej znaki dobrze rozstawili.

Mnie się tam idea łączenia miast podoba. Skoro i tak już żyjemy w kupie, to czemu nie zabrać się za to sensownie i nie wypracować jakiegoś naprawdę wspólnego planu rozwoju. Musieliby się tylko za to zabrać sensowni ludzie, a z tym to może być kłopot.
I nie, zdecydowanie nie pod taką nazwą. Brzmi... średniowiecznie.

Nigdy nie widziałam całych gwiezdnych wojen. Obejrzałam nową trylogię (haha, generalnie) i prawie udało mi się dorwać do pierwszej części starej, ale mój tata jest uczulony i zabrał mi pilota. Dyktator jeden.

Łączenie - ale zależy na jakich zasadach. Niektórym miastom bardziej opłaca się niezależność... nie wiem, jak to dokładnie działa, ale takie Tychy, które mają nawet osobne bilety, w ciągu ostatnich dwóch latach totalnie zaszalały ze swoim rozwojem - to znaczy uruchomili ten nieszczęsny SKR z zakupieniem 4 składów (szkoda, że się zepsuły ) plus jakimś cudem udało im się odnowić paktycznie CAŁE centrum miasta. No, serio, miliard kamienic, rynek, kino, wszystko nowe i kolorowe. Nie wyobrażam sobie takiej sprawnej akcji w Katowicach.

edit: Po prostu chodzi o to, że nie znam na Śląsku lepszego przykładu takiej szybkiej poprawy atrakcyjności miasta .
No a w ogóle to miasta są już ze sobą powiązane nie wiem tylko, co to realnie daje (ten cały GZM)

Jasne, że niektórym miastom będzie się taka akcja opłaciła mniej, innym więcej, ale wydaje mi się, że pomoc w rozwoju tych bardziej zaniedbanych jest właśnie plusem całej idei. Bo tak, to każdy sobie, byle więcej i efekt jest taki, że centra wyglądają okay, a pięć kilometrów dalej strach się pokazać
W Katowicach najbardziej rozwala mnie ten rynek - jedna wielka pętla tramwajowa. Albo ta Mariacka, która miała być niby centrum życia nocnego. Byłam tam raz i życie nocne opierało się głównie na kebabach. Dziękuję bardzo xd

Cytat :

(ostatnio niestety nie udało mi się załapać na maraton gwiezdnych wojen, strasznie mi źle z tego powodu)

- ach, tak sobie teraz myślę, że szalenie mam ochotę pójść na maraton gwiezdnych wojen &hearts;

ja zaś mieszkam pod jelenią górą - niekoniecznie wiecie, gdzie to jest, więc: 120km od wrocławia, zaraz przy czeskiej granicy. wszystko otoczone górami, które są piękne, a ja ich nie zauważam, co jest bardzo smutne. ostatnio jak kit (pamięta któryś wariat kitsune?) była u mnie, to zachwycała się drogą wrocław-jg. że taka malownicza, że taka piękna, że w ogóle tak super! bo bardzo możliwe. no ale to niestety pieprzony koniec świata, gdzie co rusz pojawiają się niemcy, spragnieni odwiedzenia swoich korzeni. generalnie, dolny śląsk to takie... no, kilka większych miast (jg, wałbrzych, legnica, lubin, złotoryja), a potem wielkie nic. ale kocham to, że mam góry, bo mogę jeździć, jeździć, jeździć w zimie : )

CZEEEEESI! Nie spotkałam ani jednego niemiłego Czecha. Serio.
Cholera, mogłam iść na studia do Cieszyna, miałabym Czechów pod nosem. A tak to guzik, bo w Zabrzu to niestety nie ma żadnych (albo tak dobrze się maskują, że ich nie widać).

eciak, przytul mnie... "Złotoryja - ach, bazalt!" - taka była pierwsza moja myśl

właśnie, w ogóle na Dolnym Śląsku macie praktycznie wszystkie ważne skały

mariacka to ogóle trochę żal, bo tam ludzie mieszkają i chcą mieć ciszę nocną. Owszem, cisza nocna zaczyna się później (chyba o północy), ale i tak co to za nocne życie, jak po dwunastej masz być cicho XD. Owszem, w knajpach można siedzieć, muzyka gra, ale pamiętam, że kiedyś jakoś koło pierwszej wyszłam na zewnątrz z kumpelami (bo było duszno), a obsługa z knajpy od razu mówi, że mamy wejść do srodka a przynajmniej być grzeczne i cicho. o.O

Ogólnie moje nocne imrezy w Kato ograniczają się do 18stek w wynajętych klubach . W sumie z sama z siebie nie mam potrzeby chodzić nocą po mieście.

btw. u nas jest trochę Azjatów. Nie tyle, co w Krakowie (w Krakowie wszystiego jest zresztą dużo), ale trafiają się! W Gliwicach więcej niż w Kato, bo w Gliwicach jest kilka azjatyckich koncernów (i ogólnie b. ważna strefa przemysłowa, uuuu). Aha, co jest dosyć atrakcyjne - mamy prawdziwą, sprawną, darmową autostradę! To znaczy w kierunku na Wrocław. Na przykład połączenie samochodowe Katowice-Gliwice to poezja. Ten kawałek śmigania z 140 na liczniku, mrrr

Weź nie szpanuj, że się uczyłaś z budo. Mnie się bazalt kojarzy z groblą olbrzyma, ale nie sądzę, żebym dostała na egzaminie jakieś dodatkowe punkty ze względu na znajomość atrakcji turystycznych północnej irlandii. Życie jest ciężkie.

W ogóle, słyszałam, że w tą Mariacką to grubą kasę władowali. Nie wiem, ile w tym jest prawdy, ale muszę powiedzieć, że nie wygląda. Mogli to lepiej zorganizować. Współczuję ludziom, którzy tam mieszkają.
W Zabrzu życie nocne nie istnieje, więc nawet jakbym miała potrzebę jakiejś nocnej zabawy, to najbliżej do Gliwic. Co prawda blisko centrum mamy jeden, JEDEN club, ale białe kozaczki i te sprawy, więc podziękuję.

No bo skały, typu bazalt, były na 1. czy 2. stronie... tyle po prostu zapamiętałam, bo za każdym podejściem próby nauki, zaczynałam od 1. strony. XD

Pamietaj, że odnowili kościół mariacki... łącznie z rekontrukcją, jeśli nie zrobieniem na nowo tych maleńkich gówienek na dachu wieży. tzn. to na pewno ma fachową nazwę i jest ważną rzeczą, ale zwykły człowiek w ogóle nich nie widzi (są maleńskie i bardzo wysoko), a kosztowały naprawdę ABSURDALNIE WIELKIE PIENIĄDZE. :/ każdy jedna bryłka (kwiatuszek, zwierząto, abstrakcyjna geometria - nie wiem) robiona praktycznie na nowo.

Gdynia - najcudowniejsze miasto w Polsce i na świecie, Gdańsk może się schować. Mamy morze i pomnik morświna mamy, i starożytne socrelowe freski na suficie Rossmanna, i lubieżnego Abrahama, wiecie, jest co zwiedzać. Jak ktoś nie wierzy, proszę, oto jak w skrócie można pokazać Gdynię: klik (zdjęcie Sylf, haha, proszę zwrócić uwagę na szczęście na pyszczkach modeli z pierwszego planu).

Aktualnie (przez tydzień jeszcze, o mamo, nie mogę się doczekać przeprowadzki) rezyduję w Coventry, dla odmiany najgorszym miejscem na świecie. Gwałt, krew na ulicach, złodziejaszki w lochach, klasyk. I gigantyczna Ikea, która ma, uwaga, sześć pięter. Druga najwyższa przestępczość w Anglii. Takie tam slumsy. Ale Polaków dużo, bo i fabryk od cholery. Kto nie wierzy, niech patrzy: klik
Ale za to uniwerek mam ładny, dużo gęsi i zieleni, o, aż się pochwalę też: klik
Za tydzień przeprowadzam się do Londynu, więc wiecie, trochę inny standard.

Uwaga! Teraz się pochwalę - KOCHAM ŚLĄSK! Nawet Katowice, miasto ogrodów. Musiałam to wyznać <3.
Poza tym, lor, ja wiem, gdzie jest Jelenia Góra, ja tam byłam!

Nie wiem, o które elementy chodzi, na oczy ich nie widziałam, ale na pewno mają jakąś bardzo mądrą nazwę

Gdynia - betonowa dżungla. Nie bez przyczyny kręcono tam odcinek szkoły przetrwania, no nie? <3
Wiemy, że kochasz śląsk! W końcu mamy takie same barwy regionalne, to nie przypadek.

Oj, się czepiasz, Ećku. Ale, fakt, Grylls nas odwiedził. Lans na cały świat, jak by nie patrzeć.
Jakie my mamy niby barwy regionalne? o.o

No u was też wszystko jest niebiesko-żółte. Skąd to niby?

Aaaa, nie, to są akurat barwy Arki Gdynia, głuptasku.

http://cms.mariacka.eu/galerie/6/katowice_kosciol_mariackiodnowiony.jpg eciu, to popatrz, takie wystające na każdej krawędzi dachu od wieży mnóstwo takich!

Lyśka, ale po co ty tak w wakacje siedzisz, hm? :>

Aaaa. No może. Ale jest, tak? To się liczy!
So, no faktycznie, jest co podziwiać, szczególnie z samego dołu o.O

No, a jakieś tam miliony mogły iść zamiast tego na SKR... żadnej zmarnowanej inwestycji nie jest mi tak żal.
Ok, może nie zmarnowanej - ale chyba się zestarzeje, zanim zrealizują program, który miał być do 2012. -.-

Ciekawe, czy zrobią to super szybkie połączenie Katowic z Warszawą. Przejazd ma zajmować 1,5h, jeśli nie mniej. xd

No bo ja do Hiszpanii stąd lecę w poniedziałek przyszły. A przed tym - zwiedzam. I się bawię. Chociaż tego ostatniego mam już po dziurki w nosie, wakacje zdążyły mnie kondycyjnie zamordować.

ett napisał:

W Zabrzu życie nocne nie istnieje, więc nawet jakbym miała potrzebę jakiejś nocnej zabawy, to najbliżej do Gliwic. Co prawda blisko centrum mamy jeden, JEDEN club, ale białe kozaczki i te sprawy, więc podziękuję.

Beeeeeeejbe, bo Ty w KLUBIE Point nie byłaś! :p Tam jest turbo lans, słowo ;] Ale o 22 kończy się piwo lane, a o 23 puszkowane. Raz tam wypiłam dwa (!) kieliszki wódki i skończyło się dwudniowym pobytem w łazience z powodów oczywistych ;]
Zabrze, oł je, też się łączę z Eciakiem w bólu istnienia w tym jakże cudnym mieście, przynajmniej w czasie roku akademickiego.
A tak to zapraszam do Pszczyny, okolice Tychów(Tych Tychów), piękne miasteczko i architektura ochIach. Park i pałac książęcy mamy ;] I grzyba na środku rynku, bar taki. Słodki nawet. I ja jesteeeeem! ;D