patriotyzm lokalny

No, faktycznie, nie byłam. Aż boję się zapytać, gdzie to jest i jakie atrakcje oferuje, oprócz oczywiście dwudniowych pobytów w łazience ;D

Ej, ale przecież w Zabrzu jest taki fajowy dworzec, i taki RYNEK gigantyczny, i Wiatrak jest... Oj, Penny, marudzisz. Przecież Zabrze jest pluszate. Założę chyba fanklub, bez kitu, ktoś się pisze na sekretarza?

Ha. Nie uwierzycie, ale zaczynają REMONT naszego cudownego dworca. Tak, ja też nie mogłam w to na początku uwierzyć. To taka niesamowita wiadomość, że nawet mówili o tym w Antyradiu xd

...
Nie zgadzam się. I co, niby usuną też łańcuch oddzielający wejście od jedynego rozsądnego przejścia dla pieszych?!

ja jestem w tym klubie "Gdynia śmierdzi rybami" i trochę też gardzę Śląskiem, choć na dobrą sprawę moje rodzinne miasto to jeszcze Śląsk. nie wykazuję sie patriotyzmem lokalnym :< ale teraz mieszkam sobie w Krakowie i jest bardzo ok! zwłaszcza odkąd tatuś przywiózł mi rowerek i nie muszę już korzystać z komunikacji miejskiej.

GDAŃSK ŚMIERDZI RYBAMI, moje pierwsze zdanie na tym forum, siema xd
Kocham Gdynię, więc pierwsze zdanie niejako bezpośrednio z tego wynika. Wdaję się regularnie w bójki dotyczące relacji Gdynia-Gdańsk oraz wszystkich z tym związanych, jak Reda-Rumia (nie oczekuję, że wiele osób będzie wiedzieć, o czym mowa, spokojnie XD), ale to głównie sprawa honoru jako takiego, bo w Gdańsku studiuję, więc siłą rzeczy spędzam tam szalenie dużo czasu i poza tym, że nie uważam tego miejsca za jakieś szczególnie fascynujące, to też nie nienawidzę.
W każdym razie tylko kiedy tylko mijam UŚMIECHNIJ SIĘ, JESTEŚ W GDYNI doznaję specyficznego wrażenia, że wróciłam do domu. Jako że Lysiak wymieniła tutaj większość atrakcji, nie będę się powtarzać, może powiem tylko: UCHO i komunikacja miejska. Mieszkałam w Gdyni cztery lata i żadne miasto mnie tak do siebie nie przekonało.

Oryginalnie mieszkam w Kościerzynie, wiecie, w wakacje i parę weekendów w roku i nie odczuwam żadnego patriotyzmu lokalnego, no chyba że mam się kłócić, co jest większe (Kościerzyna-Reda, sprawdźcie na wiki! xd). Mamy rynek i latarnie z godłem, parę ławek i fontannę, basen i czasem budują coś nowego. Generalnie ludzie z wiosek przyjeżdżają tu we wtorek i w piątek na targ, bo to największe miasto w promieniu czterdziestu kilometrów, jest się czym chwalić. Podobno można tu kupić jakieś niesamowite patelnie.

Jak mogłam zapomnieć o Uchu? Wstyd mi. Przysięgam uroczyście, że jak tylko wrócę do domu, lecę do Ucha. Tęsknię za klubem bez dresów. Prrrrrragnę!
Byłam też w centrum Kościerzyny. Ogólnie lans, jest tam nawet Eciakowy fryzjer. No i, Lemocie, zapomniałaś, że tam u Was można spotkać dziko występujących chłopców z PG!

a mnie na zajęciach poinformowano, że w kościerzynie było jakieś dyktando po kaszubsku albo inne cudo związane z dialektologią. sławne miasto, naprawdę ^^

Widzicie, tu powinnam czuć patriotyzm, ale nadal jakoś nie bardzo. Fakt faktem, i tak z czasem coraz bardziej doceniam to, hm, sławne miejsce.
Chłopcy z PG - ten, na którego chcę dziko wpaść, chyba nie występuje xd
Może jednak w UCHU? xd

No nie wiem, Lemocie, pójdziemy sprawdzić?

Cytat :

jak Reda-Rumia (nie oczekuję, że wiele osób będzie wiedzieć, o czym mowa, spokojnie XD)

ale nie chodzi o siatkarskie Rumianki?

Zet napisał:

Cytat :

jak Reda-Rumia (nie oczekuję, że wiele osób będzie wiedzieć, o czym mowa, spokojnie XD)

ale nie chodzi o siatkarskie Rumianki?

yyy, nie wiem, niestety nie interesuję się hokejem?

tak, sprawdźmy to!

W konflikcie Rumia-Reda chodzi głównie o to, że Rumia posiada największą na świecie żyrafę z wikliny zbudowaną dla delikatesów (klik), a Reda nie. I im zazdroszczą.
Lem, ja będę w domu już dwunastego, więc w sobotę 16 mogłybyśmy pójść, gdybyś była w okolicy.

Nienawidzę Rumii, Rumunia to głupie miasto. I nie ma takich zajebistych, festynowych dni jak DNI REDY xd
Szesnastego dopiero wracam z gór, jestem wtedy po podróży jakże wspaniałym pospiesznym Monciak-Krupówki, dlatego niestety nie ma szans, żebym była na tyle żywa, żeby pójść do UCHA lub choćby trochę żyć. Musimy wymyślić jakiś inny termin, zdecydowanie.

To ja się pochwalę moim Wrooo Wrocław jest super. Mamy ponad sto mostów, pięć rzek, Odrę, która wcale nie śmierdzi zdechłą rybą, Wyspę Słodową, na której co tydzień jest wielka impreza i po pewnej godzinie wszyscy są przyjaciółmi wszystkich i nawet panowie pałecjanci darowali sobie wypisywanie tam mandacików, bo to jakby nie było, miejsce publiczne jest. Poza tym Ostrów Tumski nocą - coś pięknego, zwłaszcza teraz, gdy jest oświetlony. Rynek też jest super, zwłaszcza boczne uliczki, gdzie zawsze można trafić na ciekawą, genialną knajpkę, o której nie miało się pojęcia. Kiedyś trafiłam na pizzerię z niesamowitą pizzą, która była ogromna, a do tego tania. Czterdzieści centymetrów średnicy prawdziwego nieba w gębie za mniej niż dwie dychy. Trzy osoby najadłyby się spokojnie. A ostatnio natrafiłam na najlepszy tatar w mieście i mimo że tatara nie lubiłam, wręcz mnie odrzucał, bo surowe mięcho i tak dalej, to się od niego uzależniłam *.* Do tego jeszcze mnóstwo zielonych parków, zabytków, naprawdę ładnych kamieniczek, które mimo odpadającego tynku w niektórych miejscach, są wciąż niezwykle urokliwe i w ogóle, w ogóle mogłabym wam jeszcze dłuuuugo tutaj nudzić o tym, jak kocham moje miasto <3 Ale daruję wam xD

A to chyba zależy od knajpy. Tak jest też z Pizzą Hut. W Gdyni podają całkiem przyzwoite makarony, a gdzie indziej natknęłam się kiedyś na... danie z mikrofali.

Zaczęłam doceniać naszą a-czwórkę. Mykałam dzisiaj po autostradzie tuż przed wschodem słońca i byłam totalnie zachwycona. <3